Bolbochan Bolbochan
827
BLOG

Zdolność obronna - pobór , ale jaki?

Bolbochan Bolbochan Polityka Obserwuj notkę 47

Od czasu zawieszenia (jeszcze za czasów Pana Klicha) poboru do armii pojawiają się różne głosy w dyskusji na temat zdolności obronnych polskiej armii. Od tych najbardziej skrajnych (likwidacja armii) po te bardziej prześmiewcze (stosunek ilości oficerów lub generałów do podoficerów i szeregowych) po bardziej wyważone dostrzegające problem.

Nie powiem że problemu nie ma - oczywiście jest ale sprawa jest bardziej skomplikowana niż się niektórym wydaje. Należałoby znaleźć złoty środek między wydatkami na przeszkolenie nowych roczników a wydatkami na modernizację armii.

Jaką faktycznie liczebność etatową posiada nasza armia na czas wojny? Można zgrubnie oszacować nie wdając się w żmudne przeliczanie etatów w jednostkach , że wraz z powstającą koncepcyjnie obroną narodową (jak zwał tak zwał) jest to około 400 tysięcy etatów.

Dodatkowa mobilizacja już w trakcie konfliktu to tylko będzie uzupełnianie utraconych etatów.

To czemu liczebność armii na czas pokoju to tylko około 100 tysięcy żołnierzy? Wiąże się to wprost z kwestiami finansowymi. Podam przykład 34 brygady kawalerii pancernej - jednostki do niedawna głęboko skadrowanej. O ile mnie pamięć nie myli etaty na czas pokoju w tej jednostce to w miarę ukompletowany batalion dowodzenia oraz struktury dbające o zakonserwowany sprzęt. Całkowicie rozwinięta była tylko jedna kompania czołgów.

Po wyekploatowaniu kompani czołgów PT-91 odkonserowywana była kolejna kompania  , poprzednia szła do remontu , a żołnierze przesiadali się na te odkonserowane czołgi.

To jest oczywiście skrajny przykład , niektóre brygady są bardziej rozwinięte , ale nie ma jednostki w kraju która miałaby wypełnione etaty.

Największe ukompletowanie jest tylko w kilku brygadach sięgające do 3000 tysięcy żołnierzy co stanowi nieco ponad 50% stanu na czas wojny. Innym przypadkiem jest 21 brygada która sama w sobie ma całkowicie inną strukturę. Samo dowodzenie w tej brygadzie jest bardziej zbliżone do szczebla dywizji niż do szczebla brygad ogólnowojskowych nie wspominając że ma na stanie jeden batalion więcej.

Czemu tak się dzieje? By zapewnić finansowanie modernizacji armii trzeba było zawiesić pobór. Oczywiście zrobiono to nieudolnie tworząc NSR które miało zapewnić przeszkolenie dodatkowych kadr (takie remedium na brak poboru) co okazało się niewypałem.

Duży liczebnie pobór to niestety duże koszty. To nie tylko utrzymanie poborowych (wyżywienie , prąd itp) , to nie tylko zapewnienie im możliwości ćwiczenia (amunicja  itp) ale także a przede wszystkim eksploatacja sprzętu czyli drastyczne zwiększenie ilości remontów bieżących).

Aby móc utrzymać pobór na pułapie tego z początku XXI wieku i poziom modernizacji na obecnym poziomie nie będę kłamał licząc że finansowanie armii trzeba byłoby podnieść do poziomu 3% PKB.

Jak widzicie sprawa nie jest taka prosta jak mogłoby się wydawać. Ilość generałów i oficerów wbrew pozorom nie jest przesadzona biorąc pod uwagę że na czas wojny ilość podoficerów i szeregowych powinna wzrosnąć trzykrotnie.

Generalnie to jest standard który na czas pokoju jest utrzymywany w wielu armiach świata już od dawna. Weźmy taką przedwojenną Polskę. Stan armii na czas pokoju liczył wtedy nieco ponad 300 tysięcy żołnierzy. I faktycznie nawet wtedy gdyby mobilizacja rozwinęła się do końca miał wzrosnąć około 4-krotnie. 

To oczywiście jest temat do dyskusji jak pogodzić kwestię przeszkolenia ludzi którzy uzupełniliby etaty w jednostkach na czas wojny z kwestią potrzeb modernizacyjnych armii.

Zaparszam więc do dyskusji i do proponowania swoich pomysłów.

Bolbochan
O mnie Bolbochan

Ponury myśliciel ;)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka