Bolbochan Bolbochan
302
BLOG

US Open : Radwańska i Janowicz.

Bolbochan Bolbochan Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Rozpoczyna się ostatni w tym roku turniej szlemowy tym razem na kortach twarych w Nowym Yorku.

Jak zwykle przy okazji tak dużych imprez pojawiają się spekulacje i prognozy co do szans różnych zawodników na zaistnienie w tej rangi imprezie.  Bloger Karlin powołał się i słusznie na opinie dwóch ekspertów tenisowych jakimi bez wątpienia są tak Steve Tignor jak i Jon Wertheim.

Co do szans Janowicza obaj oni są prawie zgodni. Różnica oceny szans Janowicza polega na tym czy pokona Ferrera czy nie. Bardziej optymistycznie nastawiony bloger Karlin wybiega dalej , czyli aż do finału. Oczywiście wie że sprawa pokonania Nadala nie należy do prostych ale widzi w tej rywalizacji duże szanse.

Ja aż takim optymistom nie jestem. Od lat w męskim tenisie wbrew pozorom bardziej niż w kobiecym ważnym elementem jest właśnie głowa. To jest szybszy tenis niż kobiecy , tu nie ma czasu na drżenie ręki czy nutki niepewności w zagraniu. Jak już takie się pojawiają z reguły kończy się to stratą punktu. To dzięki przede wszystkim temu swego czasu Nadal z Federerem zdominowali tenis męski. To nie jest tak , że ludzie są robotami albo że da się przygotować bez przerwy na najważniejsze imprezy idealnie. Nie udaje się to w innych dyscyplinach nie widzę najmniejszego powodu by akurat udawało się to w tenisie biorąc pod uwagę fakt , że zbytnio nie ma czasu w tej dyscyplinie na porządne przygotowania do czterech najważniejszych imprez w roku.

To nie jest też tak , że w tych czasach poza Federerem , Nadalem a całą resztą była przepaść. Byli lepsi od reszty , całą przewagę jednak utrzymywali w głowie. Forma bowiem raz zwyżkowała raz opadała. To są ludzie z potęgującymi się i nakładającymi mikrourazami i zmęczeniem a nie roboty.

To też nie jest tak , że porażka ich przeciwników rodziła się w głowie przed meczem. To tylko dodatek do tego co działo się w trakcie meczu.

Weźmy rywalizację Nadala i Federera na mączce. Federer przegrywał ją w głowie poddawany presji znakomitej gry defensywnej Nadala. Presję zresztą na przeciwniku można powodować w różny sposób (a presja to jednak czynnik gdzie głowa ma znaczenie). Głupie podejście do siatki może wywoływać presję na przeciwniku.

 

Także mniej więcej wykazałem że wiele zależy od głowy Janowicza. Niestety z tym jest problem. Tak w meczu z Andym w półfinale Wimbledonu jak i z Nadalem ostatnio porażka Janowicza narodziła się właśnie w jego głowie. Jak ważny i decydujący to czynnik i jaki ma wpływ na rezultaty na przestrzeni dekady wykazałem wyżej. Zanim więc Janowicz przypadkiem (na przykład korzystając ze słabszej dyspozycji) nie pokona Nadala w turnieju rangi Masters nie widzę szans na jego zwycięstwo w turnieju szlemowym ponieważ ranga i oddziaływanie na "to co pod skalpem" jest w tym wypadku o wiele większe.  

Oczywiście forma Nadala a tym bardziej Ferrera ostatnimi czasy nie zachwyca. Oczywiście Nadal wygrał ostatnio ale do zwycięstwa wystarczyła jego solidność i nic poza tym. Ferrer natomiast miał dołek. Ale czy ten dołek przełoży się na słabszy wynik w US Open to już ciężko ocenić. 

Ferrer swoją grą defensywną niewątpliwie będzie ywierał presję na Janowiczu. Jednak jego forma na chwilę obecną czyli na to co widziałem przed US Open pozwala z optymizmem patrzeć na szanse Janowicza. Natomiast Nadal na tyle dobrze grał (acz nie zachwycał) , że turaj szans bym nie upartywał. 

Bynajmniej , uważam że gra Janowicza jest właśnie stworzona na takich zawodników jak Nadal. Raczej w przyszłości zmorą Janowicza będzie Djokovic. Ale uważam też że to jeszcze nie czas i musi przełamać sie z Nadalem co łatwiej uczynić na niższej rangą imprezie.

Czyli przychylam się w tym zakresie do Steve'a Tignor'a.

 

Co do Radwańskiej to w gruncie rzeczy trudno rozstrzygnąć. Szanse oceniam pół na pół a nawet minimalnie ze wskazaniem na Radwańską. Czyli bardziej przychylam się ku ocenie Jon'a Wertheim'a.

Na radwańskiej presja wyniku akurat na US Open powyżej 1/8 juz nie powinna mieć znaczenia. Dochodząc do ćwiartki zrobi i tak najlepszy wynik w swojej karierze a reszta to będzie tylko i wyłącznie wartością dodaną.

Ani Tignor ani Wertheim nie odnoszą się w szczegółach do swoich ocen szans. Robi to natomiast bloger Karlin.  Utyskuje bowiem nad kondycją i wytrzymałością Agnieszki w tym roku.

Nic bardziej mylnego. Wbrew pozorom Radwańska w tym roku jest lepiej przygotowana tak kondycyjnie jak i wytrzymałościowo do sezonu. Problemem Radwańskiej jest najzwyczajniej w świecie słabsza forma typowo tenisowa. Acz można by rzec , że często grając w US Open Series nieco ją poprawiła. Szkoda że nie  było mi dane oglądać występów Isi w Cincy jednak pokonanie Vesniny która nie jest w słabej formie 6-0 6-2 robi wrażenie.

Radwańska od początku sezonu nie błyszczała formą. Wygrane na początku sezonu oraz ćwiartka Australian Open to głównie kwestia mocniejszej psychiki od rywalek.  Praktycznie prawie całe trzy turnieje mogliśmy oglądać Radwańską tylko przebijającą. Nie było zbyt wielu elementów agresji i ryzyka które pojawiły się w US Open Series. Słabsza  Radwańska przegrała wtedy z Na Li będącą w formie 5-7 3-6 więc batów nie było.

Sezon mączkowy będący zmorą Radwańskiej też był nieudany. Raczej skupiła się na kortach Paryża by odnieść swój życiowy sukces na tych kortach.

Na Wimbledonie słabsza Radwańska można powiedzieć wymęczyła półfinał. Wimbledon jest jaskrawym przykładem tego , że problem u Radwańskiej nie jest z kondycją czy wytrzymałością ale po prostu z formą czysto techniczną. Nie wiem czym to jest spowodowane. W każdym razie problem czysto techniczny oraz presja obrony dobrego wyniku zafundowały Radwańskiej cztery pod rząd długie trzystetowe pojedynki. Siły siadły znacznie w końcówce ostatniego seta z Lisicki. 

Widać prostą zależność. Gdyby Radwańska była w formie miałaby też siły na grę w finale , ponieważ przynajmniej do półfinału grałaby ewentualnie 1 lub 2 trzysetowe pojedynki a nie 4 . a to już nam daje długość meczu finałowego w zapasie.

Popatrzmy na taką Azarenkę. To jest chodzące "niescenscie". Od dwóch lat czyli od czasu gdy jest na topie nie potrafi z reguły zagrać dwóch turniejów pod rząd porządnie. Przygotowana jest fizycznie na 7-8 meczów w krótkim czasie potem jej organizm mocno siada i wymaga regeneracji.

A dodajmy , że w porównaniu z Radwańską , która ma styl którym musi wybiegać wygraną , Azarenka jest przedstawicielką stylu siłowego. Coś jak kobieca wersja Novaka czyli płaskie głębokie piłki , znakomity return i dobre poruszanie się na linii końcowej.

Tylko przy stylu gry Azarenki jej mecze są znacznie krótsze niż Radwańskiej oraz znacznie mniej w trakcie tych meczy biega. Jeśli taka Azarenka przygotowana kondycyjnie na 7-8 meczy maksymalnie , znacznie krótszych meczy w których dodatkowo troszkę mniej biega niż Radwańska może wygrywać szlemy to Radwańska w formie (czyli nie tracąca sił we wczesnych fazach) też jest przygotowana na te 7 meczy nieco dłuższych oraz nieco bardziej wybieganych od Azarenki. Więc z tą kondycją naprawdę nie jest źle. Musi natomiast być forma.

Nawet po pierwszych podaniach na Wimbledonie było widać , że Radwańska ma problem raczej techniczny z tym podaniem a nie że z mniejszą siłą serwuje.

By wyjaśnić kwestię najpierw troszkę poopowiadam o serwisie.

Mitem bowiem jest i raczej bardziej taką zabawą w statyst oraz jaraniem się prędkościami to że im potężniejszy serwis tym większe szanse na złamanie przeciwnika samym podaniem lub co śmieszniejsze na asa.

Oczywiście siła się liczy , ale tylko pod względem przesunięcia granic możliwości danego zawodnika.

Dla przykładu weźmy taką Serenę , której pierwsze podanie jest w granicach 170-210 km/h.

Czy Serena ma tak rozregulowany serw? Nic z tych rzeczy. Zależu wszystko od tego czy serwuje w linie czy stawia na tak zwanego przeze mnie "kołka serwisowego" , czy podaje z rotacją czy nie (też z reguły to "kołek serwisowy").

Najwięcej asów Serena zdobywa serwując z prędkościami 170-180km/h a nie bynajmniej 200-210km/h.

Powstaje pytanie czemu więc nie serwuje tak ciągle? Dla zawodniczki w formie serwis po prostej w granicach 200-210 km/h to serwis pewny , nie gra się wtedy na ryzyko , serwis ma służyć uniemożliwieniu dobrego returnu rywalce i tylko tyle. Asy wtedy są po prostu przypadkiem , słabsza precyzja takiego podania powoduje to że czasem trafi się w linię i wyjdzie z tego as.

To co dla Sereny jest podaniem dokładnym od lat dla Radwańskiej było szczytem możliwości.

Rozpiętość natomiast Radwańska ma mniejszą , serwuje w granicach 145-175km/h . Czyli tak zwane przez mnie "kołki serwisowe" Radwańskiej mają prędkość słabszych acz precyzyjniejszych podać Sereny.

Wracam więc do Wimbledonu. Radwańska miała poważny problem z pierwszym podaniem a raczej nie z samą siłą ale z precyzją. Nie była w stanie precyzyjnie zagrać serwisu w linię nadając przy tym prędkość piłce 150-160km/h. Co wtedy się robi? Są dwie możliwości. Zagrywać precyzyjnie ale nieco słabiej (co miało miejsce ) lub przestawić pierwsze podania na typowe "kołki serwisowe" co też dobitnie miało miejsce na Wimbledonie w dwóch meczach. Średnia Radwańskiej w meczu o ile pamiętam z Pironkovą to 107mph.

Mówimy tu o średniej w granicach 170/km/h. Czyli w granicach najszybszych podań Radwańskiej tak przed rokiem , przed dwoma jak i w całej karierze. Praktycznie prawie wszystkie podania w meczu dość długim musiały być takimi bezpiecznymi "kołkami serwisowymi" jeśli mamy do czynienia z taką średnią.

Więc odpowiem blogerowi Karlinowi. To nie kwestia mocy , ona była. To kwestia braku precyzji.

Biorąc pod uwagę to , że jednak w drugim meczy nie będąc dalej w optymalnej formie Radwańska poradziła sobie z Na Li na Wimbledonie (tylko dzięki nawierzchni) jest oczywista szansa , że będąc w lepszej formie niż w całym poprzedzającym US Open Series części sezonu szanse na pokonanie Na Li jednak się rysują.

Bolbochan
O mnie Bolbochan

Ponury myśliciel ;)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości